niedziela, 30 czerwca 2013

Rozdział 2: Początek wszystkiego

Uczniowie, którzy przybyli po raz pierwszy do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie musieli się przeprawiać łodziami przez jezioro razem z Hagridem. Taka już była tradycja.
Zaczynało się już ściemniać więc Albus wskoczył do najbliższej wolnej łódki - byle już znaleźć się w szkole. Odbili od brzegu.Niektóre łodzie były już o wiele bliżej zamku. Zaczął coraz szybciej pracować wiosłami. Namęczył się przy tym sporo, a jezioro zdawało się nie mieć brzegu. Spojrzał do tyłu. Dopiero wtedy GO zauważył. Scorpius Malfoy. Wysoki, dostojny chłopiec z blond włosami. Ich ojcowie nie bardzo się lubili, więc Al postanowił nie zawiązywać z nim bliższych kontaktów. Mierzyli się przez chwilę wzrokiem. Z tego stanu wyrwał ich dopiero cichy dźwięk uderzającej o brzeg łodzi.
***
Hogwart był ogromny. Większy od jakiejkolwiek budowli, którą Al widział w swoim życiu. Wszyscy pierwszoroczniacy byli oczarowani. Rozejrzał się. Bardzo chciał odnaleźć Rose, ale wiedział, że w wielkim tłumie nowych uczniów nie będzie to proste. Odetchnął z ulgą, gdy ujrzał znajomą rudą kitkę. Podbiegł do swojej kuzynki.
-Gdzie ty się podziewałeś? - zapytała przyspieszając kroku - Chodź szybciej! Chyba nie chcesz się spóźnić na Ceremonię Przydziału!
-No...nie chce...
Tak, ten moment nieuchronnie się zbliżał. Już niedługo się dowie...
Weszli razem z Hagridem do zamku. Tam powitała ich nauczycielka.
-Dzień dobry. Nazywam się profesor Molly Flyther. Jestem nauczycielką transmutacji i opiekunką Gryffindoru. Miło mi powitać nowych uczniów. Jeśli jeszcze tego nie wiecie, Hogwart dzieli się na 4 domy: Gryffindor, Hufflepuff, Ravenclaw i Slytherin. Każdy dom ma swojego opiekuna, których poznacie już niedługo. Nauczyciele mogą nagradzać lub karać wasze zachowanie, dodając lub odejmując punkty waszym domom. Pod koniec roku dom, który zgromadzi największą liczbę punktów, otrzyma Puchar Domów. Za chwilę zaprowadzę was do Wielkiej Sali na Ceremonię Przydziału i Wielką Ucztę. Proszę za mną.
Niewysoka, młoda kobieta odwróciła się na pięcie i ruszyła jednym z korytarzy, prowadząc nowych uczniów. Dotarli do wielkich, drewnianych drzwi. Gdy do nich podeszli drzwi rozstąpiły się i ich oczom ukazała się Wielka Sala. Al pomyślał, że powinna się raczej nazywać Największą Salą na Świecie, bo jeszcze nigdy czegoś takiego nie widział. Sala była bardzo długa. Obok siebie stały w niej 4 stoły, symbolizujące 4 domy. Przy każdym siedzieli już uczniowie. Przy stole Gryfonów, Albus odnalazł swojego brata- James'a. Ten lekko się do niego uśmiechnął i uniósł kciuk w górę. Po tym geście Al poczuł się lepiej. Na pewno zaraz dołączy do James'a.. Przy stole nauczycielskim zasiadała już profesor Flyther. Obok niej siedział wujek Neville - nauczyciel zielarstwa. Pomachał do niego przyjaźnie a Al uśmiechnął się lekko. Przynajmniej wujka Neville'a będzie widywał regularnie. W tej chwili wstał dyrektor Hogwartu.
-Witajcie uczniowie! - od razu wszystkie rozmowy umilkły- Jestem James Meller i jestem dyrektorem Hogwartu. Miło mi Was powitać, drodzy uczniowie w nowym roku szkolnym. Jak zawsze muszę przypomnieć, że wchodzenie do Zakazanego Lasu jest zabronione. Bardzo serdecznie witam też w naszych skromnych progach nowych uczniów. Za chwilę rozpocznie się Ceremonia Przydziału. Niech wszyscy nowi uczniowie się przygotują.
Al poczuł ucisk w żołądku. Już się zaczyna, pomyślał
Na środek wyszła profesor Flyther, w dłoniach trzymała starą, poniszczoną czapkę. TO jest ta Tiara Przydziału? Wyobrażał ją sobie trochę inaczej. Profesorka rozwinęła długi zwój pergaminu i zaczęła wyczytywać nazwiska wszystkich nowych uczniów.
-Amanda Acrowl
Niska dziewczynka o kasztanowych włosach i zielonych oczach, podeszła nieco wystraszona do Tiary. Profesor nałożyła ją na głowę dziewczynki. Po krótkiej chwili namysłu Tiara wykrzyczała:
-Ravenclaw! 
Inni Krukoni zaczęli głośno klaskać. Z radością powitali nową uczennicę tego domu.
Profesor wzywała kolejne osoby. Najwięcej osób trafiało do Gryffindoru, więc Al uznał to za dobry znak.
-Scorpius Malfoy!
Chłopiec wyszedł z tłumu i zdecydowanym krokiem podszedł do Tiary. Ledwo opadła mu na czoło, od razu wykrzyczała:
-Slytherin!
To akurat nie było wielkim zaskoczeniem, Wszyscy się tego spodziewali.
-Albus Potter!
Na dźwięk jego nazwiska cała sala zamarła. Słychać było pojedyncze szepty: kolejny Potter? Czuł, że zaraz zwymiotuje. Nogi odmawiały mu posłuszeństwa, ale jakimś cudem udało mu się zmusić je do przejścia tych kilku metrów. Wszystkie oczy były teraz na nim skupione. Tiara Przydziału spoczęła na jego głowie.
-Kolejny Potter? Hmm.. w ciągu ostatnich lat jest was tu całkiem sporo. Hm... cała rodzina w Gryffindorze... Wiesz zapewne, że twój ojciec powinien zostać przydzielony do Slytherinu, prawda? - wyszeptała cicho Tiara.
-To nieprawda. Mój ojciec miał być w Gryffindorze i ja też będę. - odpowiedział stanowczo Albus.
-Wylądował w Gryffindorze, bo mnie o to poprosił.
-Więc ja też chcę być Gryfonem, przydziel mnie tam. - serce Ala zaczęło pracować mocniej.
-Na drugie imię masz Severus... Po Severusie Snapie... On był wybitnym Ślizgonem. Popełniłem błąd umieszczając twojego ojca w Gryffindorze. Zawsze tam pasował, Al. I ty też pasujesz!
-Nie, ja WCALE tam nie pas..
-Slytherin!
Serce Albusa, które jeszcze przed paroma chwilami biło jak oszalałe, zamarło. Jak to się mogło w ogóle wydarzyć? To na pewno sen.
-Albusie? - w jego głowie zabrzmiał głos profesor Flyther. - Musisz zająć miejsce przy stole Slytherinu.
-Tak..jest...
Oczy naszły mu łzami, nogi zrobiły się jak z waty. Jakimś cudem dotarł do stołu Ślizgonów i zajął najbliższe wolne miejsce. Nikt nie klaskał i nie wiwatował. Wszyscy patrzyli się na niego w ciszy.
Ceremonia trwała dalej, ale Al był jakby nieobecny. Katem oka zauważył swojego brata, ale szybko odwrócił wzrok. Nie mógł teraz na niego spojrzeć...
-Rose Weasley!
Na dźwięk tego nazwiska Al zmusił się do podniesienia głowy i spojrzał na swoją kuzynkę. Kapelusz opadł na jej czoło i niemal natychmiast wykrzyczał:
-Gryffindor!
Rose podeszła do stołu Gryfonów. Ich spojrzenia spotkały się na chwilę. Rose bardzo współczuła Albusowi. Chciała, żeby trafili do jednego domu. A teraz, jakaś głupia, stara czapka, rozłączyła ich na 7 lat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz