środa, 31 lipca 2013

Rozdział 4: Porwanie

Harry otworzył szeroko oczy. Draco Malfoy przyszedł do niego ze łzami w oczach i prosi o pomoc? Na pewno zaraz się obudzi i dojdzie do wniosku, że to był tylko sen. Ale się nie obudził. To działo się naprawdę.
-Nie rozumiem...-zaczął Harry.
Malfoy minął Harrego i z impetem wpadł do salonu.
-Błagam cię!- Draco prawie już szlochał- Jeśli nie ty, to nikt mi już nie pomoże. Jesteś moją jedyną  nadzieją.
Dla Harrego cała ta sytuacja była trochę dziwna. Dziwnie było zobaczyć płaczącego Dracona i tak samo dziwnie było usłyszeć z jego ust takie słowa: jesteś moją nadzieją.
-Możesz mi wytłumaczyć o co właściwie chodzi? No i błagam, przestań być taki roztrzęsiony.
Draco przetarł oczy. Na jego policzkach nadal lśniły blade wstęgi wyrzeźbione przez łzy.
-Zniknęła.-wyszeptał.-Zniknęła.
-Kto?
Przełknął głośno ślinę.
-Moja żona. Asteria. Błagam cię, pomóż mi ją znaleźć! Pomóż! Zrobię wszystko!
W jego oczach znowu pojawiły się łzy.
-Ktoś ją porwał?
-To oczywiste.-Wtrąciła się Ginny. Przez to całe zamieszanie Harry nawet nie zauważył, że ona nadal jest w pokoju.- Jestem prawie pewna, że została porwana.
-Skąd to wiesz?-Odezwał się Malfoy
-Domyślam się. I domyślam się też kto to zrobił. Jeszcze na to nie wpadliście?-Wciąż patrzyła na ich oniemiałe twarze.-Śmierciożercy. A w każdym razie 'niedobitki' śmierciożerców. Na pewno ministerstwo nie zdołało wyłapać wszystkich. Przypomnijcie sobie co się stało podczas ostatecznej bitwy o Hogwart. Co zrobiła większość Śmierciożerców? Walczyła. A co zrobił Lucjusz Malfoy ze swoją żoną i synem? Uciekł. Po prostu odszedł. Najprawdopodobniej ci, którzy przeżyli chcą się zemścić.
Harry podczas monologu Ginny, cały czas patrzył na nią i rozmyślał. Co by zrobił gdyby porwali Ginny? Nie, to niemożliwe, szybko odepchnął od siebie tą myśl. Ginny poradziłaby sobie z nimi.
-Jak mam ją teraz odzyskać?-zaczął Draco.
Nie uzyskał odpowiedzi.
Harry wstał spojrzał na Ginny. Ta skinęła głową.
-Pomożemy ci Draco.-wtedy po raz pierwszy odezwał się do niego po imieniu.
***
Albus otworzył oczy. Pierwszą noc dormitorium ślizgonów ma już za sobą. Jeszcze tylko cały rok szkolny - pomyślał. Szybko wstał, ubrał się, chwycił plan lekcji i pobiegł na zajęcia. Okazało się, że pierwszą lekcją w dniu dzisiejszym jest zielarstwo z wujkiem Neville'm. Pobiegł do sali. Przysiadł na najbardziej oddalonym od innych miejscu i uważnie słuchał nauczyciela, robiąc notatki. Chociaż jego myśli błądziły daleko, wyłapywał niektóre informacje o leczniczych ziołach i zapisywał starannie na pergaminie. Gdy lekcja skończyła się a Albus już miał wychodzić z klasy, zatrzymał go wujek Neville.
-Możemy porozmawiać?-zapytał- To pilne.