wtorek, 18 czerwca 2013

Rozdział 1: Tylko nie Slytherin

Albus Potter jeszcze długo po odjeździe ze stacji wychylał się przez okno expresu Hogwart i podziwiał oddalający się coraz bardziej krajobraz Londynu. Był bardzo podekscytowany. Już wyobrażał sobie nowych znajomych i te wszystkie ogromnie ciekawe zajęcia które go czekają. Ale oprócz tego uczucia szczęścia i podekscytowania targało nim coś jeszcze. Strach. Jego brat, James opowiadał mu wiele tajemniczych i przerażających rzeczy na temat Hogwartu. Poczuł się trochę lepiej gdy przypomniał sobie co powiedział mu przed odjazdem jego ojciec. Twój brat lubi sobie pożartować. Tak, tata nigdy by go nie okłamał. Usiadł. Na pewno wszystko będzie dobrze, a James opowiadał to wszystko, żeby go przestraszyć. Spojrzał jeszcze raz przez okno. Męczyła go jeszcze jedna sprawa. Myśl o tym powracała do niego ilekroć przypominał sobie swoje drugie imię. Severus. Otrzymał to imię na cześć Severusa Snape'a. Nie znał go, ale wiedział, że był dla nich dobry, skoro rodzice często go wspominają. Podsłuchał kiedyś jak rodzice rozmawiali o tym, że Severus poświęcił dla nich życie, ale nie do końca zrozumiał o co chodzi. Nie ten człowiek sam w sobie nie wzbudzał w nim odrazy. Ale fakt, że był kiedyś Ślizgonem, a później opiekunem Slytherinu już tak. A co jeśli przydzielą go do Slytherinu? Tak bardzo pragnął znaleźć się w Gryffindorze. Nie miałby też pretensji gdyby przydzielono go do Hufflepuff'u albo Rawenclaw'u. Każdy dom, byle nie Slytherin. Każdy dom, byle nie Slytherin. KAŻDY dom...
-Co się tak patrzysz przez to okno? - wyrwała go z zamyślenia Rose. Trzymała w dłoniach cienki zeszyt i starannie notowała w nim nowym piórem.
-Ja? Nie, nic. Zamyśliłem się tylko...
Ciekawe do jakiego domu przydzielą Rose. Byłby bardzo szczęśliwy, gdyby udało im się dostać do tego samego domu.
-W jakim domu chciałabyś być? - zapytał ostrożnie.
-Jak to w jakim? W GRYFINDORZE! Moi rodzice, ciocia i wujkowie...-zaczęła wymieniać- cała moja najbliższa rodzina tam była. Ja też na pewno się tam dostanę! A myślałeś, że gdzie będę chciała być?-popatrzyła na niego swoimi wielkimi zielonymi oczami i czekała na odpowiedź.
-No.. jasne że w Gryfindorze...
Niepotrzebnie w ogóle zadawał to pytanie, odpowiedź na nie była tak pewna jak to, że dziś wieczorem znowu zajdzie słońce. Al postanowił nie zadawać już więcej pytań. W ogóle nie chciał zaczynać rozmowy. Rose chyba też nie miała na to ochoty. Wyciągnęła z torby swój gruby, pachnący nowością podręcznik do transmutacji i zaczęła go przeglądać.
-Podobno transmutacja jest najtrudniejsza. Tata mi mówił, że zawsze miał z nią problemy. Nie to, co mama. Ona była jedną z najlepszych uczennic w Gryfindorze, o ile nie w całym zamku! Też chcę taka być...
Mówiła bardziej do siebie niż do Albusa. Ale to cała Rose. Podobna do swojej matki. Tak zawsze mówił jego tata. Wiecznie z nosem w książkach, zawsze grzeczna i posłuszna. Ale mimo to bardzo lubił towarzystwo swojej kuzynki. Była mu bardzo bliska.
Powieki robiły mu się coraz cięższe i cięższe. Albus już zagłębiał się w sny, kiedy z błogiego stanu wyrwał go dźwięk otwieranych drzwi przedziału. Odruchowo podniósł głowę i ujrzał swojego brata James'a. Trzymał w ręce kilka czekoladowych żab.
-Chcecie?
-Nie, dzięki - odpowiedzieli razem Rose i Al.
-To dobrze bo i tak nie miałem zamiaru się z wami podzielić.- James uśmiechnął się szeroko.
Al i Rosie nie zareagowali. Zdążyli się przyzwyczaić do tego typu zaczepek i uszczypliwych uwag z jego strony przez te wszystkie lata.
James przysiadł obok swojego brata głośno przełykając czekoladę. Dało się wyczuć ciężką atmosferę, którą zresztą sam wniósł do tego przedziału.
-Macie pietra przed pierwszym dniem,co?. Nie musicie się wstydzić. Ja to się nie bałem, bo byłem pewny gdzie się dostanę. Co innego jakbym mógł zostać przydzielony np. do Slytherinu...
-Och, skończ już! - Rose nie wytrzymała - Ciągle go tylko straszysz tym, że się tam dostanie! Myślisz, że ze Slytherinu wychodzą tylko jakiś okropni czarnoksiężnicy, następcy Sam-Wiesz-Kogo. A tak nie jest. Pomyśl ilu uczniów jest w Slytherinie i jakoś nie widziałam, żeby wszyscy knuli jak przejąć władzę nad światem i w jaki sposób nas wszystkich pozabijać! Owszem, może konkurują z Gryfonami, ale...
-Ale?- przerwał jej James
-No...- nic jej nie przychodziło do głowy
-Jeszcze NIE WIADOMO gdzie się dostanę - odezwał się stanowczo Albus
-No to zaraz się przekonamy.- James ruszył ku drzwiom - Zaraz wysiadamy. Pirszoroczni płyną łódką z Hagridem.  Do zobaczenia na ceremonii przydziału!
James uśmiechnął się raz jeszcze i opuścił przedział.
-Chodź Al, zaraz wysiadamy.- rzuciła Rose i zarzuciła swoją ciężką wypakowaną książkami torbę na ramię.
Al zebrał pośpiesznie swoje rzeczy. Pociąg zatrzymał się i wszyscy uczniowie zaczęli pośpiesznie go opuszczać.
-Pirszoroczni za mną- usłyszał mocny, stanowczy głos. To na pewno Hagrid, pomyślał.
Podniósł swój mały plecaczek, zarzucił go na plecy. Podekscytowany i zdenerwowany ruszył ku wysokiej, tęgiej postaci..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz